środa, 29 kwietnia 2015

O wszystkim i o niczym. Decyzje decyzje

no wiec czas mija szybko, nieublaganie. Ale udalo mi sie rozpoczac lekcje niemieckiego z moja kochana Monia, oraz hiszpanski z Yovi. Teraz czas poszukac skoku ze  Spadochronem. Juz za dwa tygodnie jade do mojej Madzi do Atlanty, no w koncuuuuu sie z nia zobacze. Stesknilam sie za ta moja Madzia. :) nasze orientation bylo przezabawne. Ogolnie zostalo mi 5 miesiecy, no i prosze Tate o pokazanie mi, co rbic dalej. Powiem szczerze boje sie. Boje sie jak cholera. Ze jak wroce to nie znajde pracy. Ze po porstu najzwyczajniej w swiecie nie starczy mi sil na skonczenie magistra. Choc to tylko rok. Zastanawiam sie tez nad wyjazdem do Australii, no bo przecie ztam mnie jeszcze nie bylo :D jesli chodzi o moje amerykanskie zycie- stwierdzam ze jesli chcecie poznac zycie amerykanskiej rodziny "od podszewki" nooo to zapraszam na program Au Pair. Amerykanie maja inne przyzwyczajenia, inne priorytety, inne zycie. Jak stwierdzila moja hostka- zyja zeby pracowac, a nie pracuja, zeby zyc. True! Ja to chyba by, tak nie chciala, aczkolwiek nie powiem, ze przydaloby mi sie wiecej pracy. Bo ja nie jestem z tych co lubia siedziec. Oj nie :) a jesli mialabym prace w ktorej moge podrozowac-no to ja jestem pierwsza :) uwielbiam to! Daje mi to poczucie wolnosci!! Odkrywania!! Rozwoju!! Po prostu szczescia!! I jesli Tata mi tym ooblogoslawi, to bede szczesliwa. :) tymczasem troche wspomnien. ;)





niedziela, 5 kwietnia 2015

Happy Easter!!!

Wielkanoc. Największy, najświętszy czas w roku dla chrześcijan. Cała tajemnica naszej wiary, cała głebia jest zawarta w trzech dniach Triduum, aby w końcu świętować Zmartywchwstanie, pokonanie śmierci przez Jezusa. Wielki Czwartek- ustanowienie Eucharystii, centrum życia, męka Ogrójca, gdzie Pan Jezus poci się krwią, tak jest przerażony tym, co się wydarzy. Zdradzenie przez przyjaciela. Pojmanie i uwiązanie jak zwierzę. Policzkowanie przez sługę za mówienie prawdy. Odrzucenie. Upokorzenie. Ubiczowanie. Wyśmianie. Poniżenie. Osamotnienie. Porzucenie. Wyparcie się. Ból. Cierpienie. Oplucie. Obdarcie z godności. Osądzenie. Wydanie na śmierć. Upadek. Bezsilność. Brak sił. Brak pomocy. Brak wsparcia. Brak zrozumienia. Brak winy.
W końcu cisza, i koniec...

I gdyby tylko tu wszystko miało swój koniec, chrześcijaństwo byłoby religią ludzi z depresją i masochistów, ludzi, którzy chcą trwać w bólu. Na szczęście nasza religia to religia Miłości. Miłości, która podnosi z martwych. Nadziei. Wiary. Odwagi. Pogody Ducha. Dzięki Bogu!

Życzę Wam wszystkim, żebyście nie zostali w grobie. serio. Byłoby słabo, gdyby tam nasza wiara miała swoje centrum. Życzę Wam wiary, że JEZUS ZMARTWYCHWSTAŁ. I pokonał wszystko to, co spotkało go od ludzi. A tylko Bóg mógł coś takiego wybaczyć i poświęcić własnego Syna. Bo nie ma większej Miłości niż ta, gdy ktoś życie oddaje za przyjaciół swoich, nawet za tych, którzy tę Miłość odtrącają. A Bóg?- poświęcił własne DZIECKO. Żaden zdrowo myślący rodzic nie byłby w stanie tego zrobić. Wyrazem Miłości nie jest zabić kogoś, ale dać się za kogoś zabić, poświęcić się. Jezus to zrobił. I nawet się nie zająknął. Ani się cofnął. To jest przykład mężczyzny. Więc kochani. Cieszmy się, bo jesteśmy w Życiu :) Bo jest coś więcej niż śmierć! :D Ja w to wierzę, i tego też Wam życzę :*

Jeśli chodzi o moje celebracje. No cóż. Niestety przed samą Paschą się rozchorowałam :( i nie miałam możliwości obchodzić Paschy. No trudno- nie dane mi! Wielki Czwartek i piątek przeleżałam w łóżku chora na anginę. W Wielką Sobotę natomiast wybrałam się na Msze Wigilii. Otóż były tam chrzty i bierzmowania. Odbywało się to w parafii wielojęzykowej, więć posłuchałam sobie po vietnamsku, hiszpańsku, angielsku i francusku (ze względu na Haiti). No słuchajcie istna impreza na mszy! Na takich obchodach mnie jeszcze nie było!!! Podczas chrztu nie dość że mieli taką ogromną wannę, w której (dorośli) zanurzali się 3 razy (cali, od stóp do głów, bo po co moczyć tylko głowę :D), to jeszcze grała taka muzyka, że nic tylko tańczyć! Albo machać hustkami, bo pomimo że muzyka bardzo zachęcała do tańca (bachata i salsa w kościele, no tego jeszcze nie grali. Tzn. pewnie gral, ale ja pierwszy raz to widziałam :D) jakoś niewielu się odważyło, a na pewno nie wyjść z ławek (a szkoda!!! to mogłoby byś ciekawe widowisko!) Ale widać było radość Zmartwychwstania. No i moi dordzy kochani czytający. No u nas niby ta radość jest. To Alleluja się śpiewa. Al czy to jest naprawdę Alleluja? czy tp tylko tak, no taaaak kolejna Wielkanoc, każą to śpiewajmy. No gdzie ta radośc pytam grzecznie. Gdzie? Może właśnie jakby zrobić taką imprezę w kościele, to byśmy poczuli że to naprawdę święto szczęścia. :D Ja czułam niesamowite życie, bo idąc drogą do domu z kościółka widzę te wszytskie piękne różowo i żółto kwitnące drzewa, które ożywają. Cudowne!
My mieliśmy dziś 20 stopni. Dziś obiad Wielkanocny był u Natalki. Po uratowaniu smaku żurku (jest smak! :D) i dokrojeniu ogórków kiszonych do sałatki jarzynowej (no bo przecież polskie święta bez sałatki jarzynowej to nie święta!!!) zasiedliśmy do stołu. Ale jakieeego stołu!!!



Przepięknie ubranego świątecznego stołu w wykonaniu Natalki i jej hostki. Bardzo świątecznie, a i pisanki były iście słowiańskie, także wykonały kawał naprawdę świetnej roboty.


Piękne prawosławne pisanki- tak je nazwijmy, gdyż pochodzą z Rosji i mają ikony typowo występujące w kościołach prawosławnych-przepiękne!!!

Zasiedliśmy do stołu, podzieliliśmy się jajkiem, chlebem, solą i kiełbaską, oraz życzyliśmy sobie nawzajem czerpania z naszych kultur jak najwięcej, pięknego doświadczenia programu w obie strony, oraz rozwoju. Cudowny czas! Później zaczęliśmy również rozmawiać o różnicach kulturowych. co jeszcze bardziej rozwinęło nasze poglądy na świat. Bardzo ciekawą rzeczą są różnice kulturowe, ale i możliwość zaakceptowania tych różnic i dopasowania się do nich. 

Co ciekawe (pozwolę odnieść się do dwóch religgi- judaizmu i chrześcijaństwa, jakoże spędzam rok zrodziną wyznania żydowskiego):
-w Paschę żydowską spożywa się dużo jajek, tak jak i na Wielkanoc. W obu wyznaniach jest to znak życia
-Pascha, to święto upamiętniające wyjście z niewoli egipskiej, podczas której spożywa się przez siedem dni macę- pieczywo niekwaszone, upamiętniające mannę z nieba, jedzoną przez Izraelitów na pustyni, która (jeśli została zostawiona wbrew nakazom Boga jako zapasy) natychmiast gniła lub wychodziły z niej robaki, oprócz dnia siódmego, kiedy to Bóg nakazał odpoczynek, a więc nie zbierali wtedy, ale jedli to, co zebrali w poprzednim dniu. Żydzi w tych dniach nie jedzą chleba, ani niczego co jest na zakwasie, właśnie w imię tego święta. W Wielką Sobotę jedno z czytań nawiązuje właśnie do wyjścia Izraelitów z niewoli egipskiej, jako że Jezus jest barankiem zabitym za wielu, którego krwią Pan nakazał oznaczyć drzwi, aby wiedzieć, które domy ominąć, przeprowadzając Anioła Śmierci. W Wielki Czwartek natomiast Jezus spożywał Paschę ze swoimi uczniami. Nie zapominajmy że był Żydem, i wypełniał nakazy prawa. 
- święta te nakładają się, i zawsze nakładać się będą, gdyż oba liczone są według faz księżyca. Nie może się też to "minąć, gdyż, jak już napisałam "Jezus spożył swoją PASCHĘ z uczniami"

Ciekawe doświadczenie i ciekawe wątki dla mnie. :) 
Alleluja!!
buziaki :*