Matko, obiecałam sobie i wam że będę prowadziła bloga regularnie... jasne xD
Jestem tutaj już prawie 3 miechy i nie wiem gdzie ten czas minął...
Trochę
się działo przez ten czas, ale po pierwsze chcę napisać o rematchu dla
wszytskich Au Pair, które się boją iść w reamtch, które nie wiedzą jak
to dokładnie wygląda- ten wpis jest specjalnie dla was :)
1. jak to się zaczęło...
otóż
u mnie zaczęło się od tego że spóźniłam się na autobus z dziewczynką.
zadzwoniłam do hostki żeby podała mi adres szkoły żebym ją zawiozła, ona
była w tym czasie na spotkaniu biznesowym. Wróciła do domu, wściekła na
mnie jak nie wiem co. powiedziała że to wszystko moja wina ( ta
dziewczynka jest strasznie przywiązana do matki i ona zawsze była rano
kiedy wychodziłyśmy na autobus, mała zrobiła mi przedstawienie, że ona
nie idzie bo chce do mamy, ale to moja wina xD) powinnam wyjśc wcześniej
i cała litania tego co powinnam. że ona przeze mnie straci pracę i że
nie mam pojęcia jak to ważne, że jest głównym żywicielem rodziny itd
itp... i że JEŚLI JESZCZE RAZ TO SIĘ ZDARZY TO NIE MA WYJŚCIA- MUSI
POROZMAWIAĆ Z COUNSELLOR BO MNIE LUBI, ALE MOŻE NIE PASUJE DO ICH
RODZINY. później gadałyśmy o tym, powiedziałam że to był pierwszy raz
kiedy zostałam sama i że nie jestem idealna, i jeszcze kilka spraw sobie
wyjaśniłyśmy po drodze... ale od tamtej pory już bałam się cokolwiek
zrobić- cokolwiek by się działo, myślałam że pójdzie w rematch. Miałam
już bardzo duży dystans do niej...
później zarysowałam
samochód o skrzynkę na listy- możecie sobie wyobrazić jaka byłam
przerażona żeby im powiedzieć o tym... zebrałam się dopiero po tym jak
to zobaczyli. Jen stwierdziła że nie ufa mi i nie chce żebym jeździła
samochodem i że powinnam natychmiast jej o tym powiedzieć, a nie
powiedziałam. Więc ja na to, że bałam się jej cokolwiek powiedzieć po
tej pierwszej sytuacji, że pójdzie w rematch, na co ona odpowiedziała,
że to ostania rzecz o której by myślała, bo i dzieci mnie lubią i są
przywiązane i ja jestem dobra do dzieci, więc to by było dla nich
smutne. to było we wtorek.
przez dwa dni była cisza..
nie do zniesienia, odzywali się do mnie tylko gdy musieli i raczej jeśli
chodzi o dzieci. to była masakra. Nie trwało to długo, bo w czwartek
przyszła moja counsellor (o 14, pracowałam do 14, wszystko zrobione-
pranie, posprzątane, zdążyłam małą 2 latkę położyć spać, myślałam że do
mojej hostki przyszła znajoma) Jen zawołała mnie na dół że chce ze mną
pogadać.
powiedziała że mi nie ufa, ciągle myśli że jej dziecko
jest w niebezpieczeństwie i że nie wie czego jeszcze jej nie
powiedziałam. I że idziemy w rematch.
Counsellor powiedziała mi
(już nie hostka) że ponieważ wyjeżdżają, chcą żebym spakowała się jak
najszybciej i przeprowadzam się do niej, w czasie rematchu będę
mieszkała niej. SZOK! Jak stąd do wieczności. miałam godzinę na
spakowanie się, hości nawet się nie pożegnali, już nie mówię o tym, że
nie miałam jak pogadać z dziećmi, to już w ogóle było hamskie- siedzieli
na górze i czekali aż wyjdę. Poryczałam się do mojej counsellor,
powiedziałam jej o pierwszej sytuacji...
Moja counsellor wykonała
cudowną pracę, jestem jej wdzięczna z całego serca, jest ukochana i
niezastąpiona. wysłuchała mnie, zrozumiała, powiedziała że jest ze mnie
dumna za moje zachowanie i uważa ich zachowanie za co najmniej
nieodpowiednie i że bardzo jej się to nie podobało jak ze mną sie
obeszli. ale że już ma dla mnie jakieś rodziny z którymi mogę pogadać :)
2. Proces rematchu w APiA
Ja
miałam tzw. break the match- rozłączam się z tą rodziną i jestem
dostępna dla innych rodzin. Tutaj dużo zależy od counsellor- otóż ona
rozsyła wici o tym że ma Au Pair w rematchu, do innych counsellor i
pyta, czy nie mają rodzin w rematchu (ja miałam tylko rodziny z remachu)
to właśnie counsellor opisuje nas, wyraża opinie o nas- ja ponieważ
teoretycznie powodem rematchu był wypadek samochodowy (no tak,
zarysowanie skrzynką to to samo co zderzenie na autostradzie, nie?)
miałam następnego dnia lekcję jazdy, żeby potwierdzić że jestem dobrym
kierowcą, tylko popełniłam głupi błąd (odkręciłam się do dziecka,
dlatego poleciała mi kierownica). Moja counsellor wydała mi wspaniałą
opinie i w ciągu dwóch dni miałam 7 przysłanych listów od rodzin.
ważne jest, że zanim następi break match, counsellor powinna skopiować waszą aplikację do pdf!!!
wtedy może ją wysłać do innych rodzin. jak nastąpi break match zanim to
zrobi- traci to i odzyskiwanie zabiera czas który powinniście już
przeznaczyć na interview. Niektóre counsellor są młode i niedoświadczone
w tym, i nie wiedzą co powinny zrobić. Niektóre aplikacje dostałam też
od góry, tzn. z biura w APiA. Wiadomo, stres związany z nowym szukaniem
rodziny, to wszystko jest... tym razem dostajecie wszystko na maila- nie
widzicie pełnej aplikacji rodziny.
Miejscie dobre
stosunki ze swoją counsellor- mówię serio. Od niej tak naprawdę zależy
WSZYSTKO w rematchu. Moja mnie przytuliła, gdy tego potrzebowałam,
wysłuchała mnie, pomogła mi skupić się na czymś innym- naklejałam
znaczki na koperty,sprzątałam... aby tylko nie myśleć. Przysyłała mi
rodziny, pytała mnie o zdanie, pomogła mi napisać maila do rodziny (
niestety, musicie być dla nich mili nawet jeśli są świniami, bo rodziny
mogą chcieć pogadać z nimi... samo życie), pomagała mi podejmować
decyzje o pójściu do tej rodziny w której aktualnie jestem. Jestem jej
bardzo wdzięczna za wszystko co dla mnie zrobiła.
3. moje rady dla wszytskich Au Pair chcących iść w rematch
- bądźcie szczere ze swoją counsellor, dbajcie o swoją relację z nią, chodźcie na spotkania, niech widzi, że jesteście aktywne. nigdy nie wiecie co może się zdarzyć i kiedy będziecie potrzebowały jej pomocy
-
gadajcie o wszyyystkim ze swoimi hostami, jeśli chcecie z nimi zostać, i
być szczerzy we wszystkim. i w tym co wam nie pasuje też bo jak sie
balonik napompuje z emocjami to jak peknie, to bedzie słabo.
-
jeśli już zdecydujecie sie na rematch, to zostańcie spokojni-
counsellor jest świadkiem tego, kiedy rodzina lub wy idziecie wrematch i
wydaje opinie.
- zróbcie coś żeby odwrócić swoją uwagę od
myślenia o rematchu: ja przyklejałam znaczki, sprzątałam i robiłam sobie
manicure :) to pomaga. :)
- gadajcie z każdą rodziną w rematchu, dużo rodzin ma beznadziejne aplikacje a później okazuje się że są fajni. :)
- to jest do przejścia :)
Podsumowując
całość i patrząc na to z perspektywy tych dwóch tygodni po: cieszę się,
że to miało miejsce- co Cię nie zabije to Cię wzmocni, s tylko w
trudnych sytuacjach pokazuje się, jaki naprawdę jesteś i czy coś
przepracowałeś, czy nie. Ja widzę, jak dojrzałam do niektórych rzeczy,
jak sobie zaczęłam radzić ze stresem "wybierając działanie zamiast
bierności". I jestem z siebie dumna :) Za pogodę ducha, odwagę działania
i mądrość odróżniania rzeczy których nie mogę zmienić od tych, które
zmienić mogę- jestem wdzięczna Tacie tam na górze. :* Dziękuję też
Natalce i Karolinie, że były ze mną w tych dniach, po prostu, fizycznie
przy mnie, Madzi i całej grupie 7 awesome Au Pairs że były wirtualnie,
Dużo Dobra Amen, że wspierali mnie modlitwą i dobrym słowem- szczególnie
Robuś za wszystkie ciepłe słowa które od Ciebie usłyszałam. Z wami
dzielnie to zniosłam. :)
Buziaki :*
i kilka fotek :)
kocham to miasto :)
moja Natalcia- gdyby nie ona, to byłoby słabo. :*
i moja druga dobra duszyczka tutaj :*