na koniec złapałam trochę spinę, że może za mało, że nie zdążę, że za późno, że nie będzie dobre. ALe jak zobaczyłam efekty, to sama się sobie zdziwiłam :D
było 12 potraw:
-barszczyk i to nie z torebki, ale prawdziwy, zrobiony z buraków na bulionie
-krokiety (ile się naszukałam bułki tartej! a i tak nie była taka, jaką chciałam. Ale dała radę :)_
-pierogi z kapustą i grzybami
-racuchy z jabłkami
-ryba po grecku
-kluski z makiem (moja ulubiona potrawa wigilijna)
-piernik (jako deser)
-bigos
-śmietanowiec (jako mój domowy deser, zawsze na święta jest :) )
-sałatka jarzynowa
-chleb, ale taki dobry chleb :)
Przeczytaliśmy ewangelie po polsku, bo są żydami, i dzieci nie rozumiały, więc to dobrze. Taka była umowa :)
Zaprosiłam 3 polki, które z nami świętowały. Wszystkie Au Pair. Cieszę się, że mogły spędzić "polskie" święta. :) to ważne mieć tu coś takiego, co przypomina mój kraj, moją tradycję.
Co ciekawe, najbardziej moim hostom spodobał się zwyczaj dzielenia opłatkiem- bardzo fajne było dzielenie się chlebem, składanie życzeń. :)
Później była pasterka w polskim kościele- śpiewałam Ave Maria z chorym gardłem i grałam na gitarze. Najpiękniejszym momentem było dla mnie zagranie Lulajże Jezuniu, gdzie wszyscy zaczęli śpiewać ze mną. Poczułam, że naprawdę śpiewamy kołysankę dla małego Jezuska :)
Mam cudownych hostów, teraz ich coraz bardziej doceniam, i cieszę się, że nie trafiłam na nich od razu- nie doceniałabym ich tak bardzo jak teraz. A doświadczenie- ciężkie, ale jakże przydatne w życiu. :)
Kilka zdjęć z wigilii:
My Au Pair :) i mój słodziak
Ja i moja Natalcia :*
Cokolwiek obchodzicie, życzę wam, żeby narodził się pawdziwy Bóg w waszych sercach.
I żebyście dostrzegali małe cuda codzienności :) :*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz